Stara teatralna zasada mówi, że aktora najpierw trzeba poznać, potem polubić, a na końcu chodzi się na niego. Krzysztof Kowalewski dla jednych pozostanie Panem Sułkiem, dla innych Michałem Romanem z 'Misia' lub Zagłobą z 'Ogniem i mieczem', ale dla niego samego najważniejszy pozostaje teatr. Dziesiątki ról w STS-ie, Polskim, Kwadracie i Współczesnym. Za nimi oraz za postaciami, które stworzył w radio i filmie, idzie rzecz bezcenna , sympatia widzów. Dlatego Kowalewskiego się słucha, ogląda i na niego chodzi. Ponieważ należy do coraz mniej licznej grupy aktorów pamiętających, czym była garderoba aktorska, a więc miejsca, w którym królowała anegdota, gdzie przekazywano tradycję teatru i pobierano lekcje rzemiosła, schronimy się tam, aby porozmawiać. Wtedy wyjaśni się skąd ta tytułowa 'skarpetka w ręku'.Książka Romana Dziewońskiego zbiega się z 75. urodzinami aktora(20 marca).